Reżyseria: Jeremy Gillespie, Steven Kostanski
Kraj: Kanada
Do szpitala na odludziu, który jest w trakcie zamykania trafia szeryf z przywiezionym rannym mężczyzną. W środku znajduje się recepcjonistka, lekarka i kilka przypadkowych osób. W pewnym momencie szpital zostaje otoczony przez ludzi w białych togach, najwyraźniej nie mających przyjaznych zamiarów. Jednak najgorsze czyha w samym szpitalu.
Lovecraftowski horror nakręcony przez gości odpowiedzialnych za dzikie “Father’s Day” (2011), czy “Manborg” (2011). Twórcy od samego początku kreują duszną atmosferę zakazanych kultów, bluźnierczych rytuałów i zagrożenia nie z tego świata czającego się w mrocznych i zdezelowanych zakamarkach wyludnionego szpitala. Obaj reżyserzy to spece od praktycznych efektów specjalnych także w filmie zobaczymy masę klasycznie wykonanych monstrów wszelkiego rodzaju, oraz krwawych scen, gdzie gęsto leje się posoka, a nie piksele. Aktorstwo jest zadowalające, muzyka stonowana, ale pasująca, a fabuła wciągająca, choć niektórzy narzekają, że rozwiązanie historii jest zbyt przekombinowane. Jeżeli podobało Wam się oryginalne “The Thing”, czy “Harbinger Down” koniecznie sięgnijcie po produkcję chłopaków z Kanady.