Reżyseria: Diederik Van Rooijen
Kraj: USA
Do prosektorium, w którym od niedawna pracuje Megan zostają przywiezione zwłoki dziewczyny, która zmarła podczas egzorcyzmów. Wkrótce w placówce zaczynają dziać się przerażające rzeczy.
Podchodziłem sceptycznie do tej produkcji myśląc, że będzie to kolejna hollywoodzka, bezpłciowa, przeładowana jump scarami papka. Na szczęście jednak tak nie jest. Film jest stonowany, raczej niewiele się dzieje i próbuje grać klimatem. Bliżej mu do takiej “Autopsji Jane Doe”, czy “Last Shift” niż jakichś “Taśm Watykanu”. Niestety w filmie dzieje się za mało, a gdy już coś zaczyna się dziać jakikolwiek klimat pryska. Twórcy nie mieli żadnego pomysłu na sceny z opętanymi zwłokami toteż gdy za każdym razem kreatura wypełza i “atakuje” pensjonariuszy ziewamy z niedowierzaniem jakie to słabe. Mógł wyjść z tego niezły film, bo i lokacja fajna i minimalizm mógł posłużyć do budowania klimatu. Niestety mielizna scenariusza i braki reżyserskie produkcję położyły.