Reżyseria: Jeremy Gardner
Kraj: USA
Dwóch byłych bejsbolistów przemierza Nową Anglię opanowaną przez żywe trupy. Pewnego dnia ich samochód zostaje otoczony przez hordy zombie.
Chyba najnudniejszy zombie movie jaki widziałem w życiu. Twórcy tej niezależnej produkcji mieli aspirację na “inny zombie movie”, niestety scenariusza nie starczyło na pełny metraż przez, co trupów jest tu jak na lekarstwo, a cały film skupia się na nie ciekawych dialogach i upiornie długich ujęciach. Dramat się zaczyna, gdy zostają zamknięci w samochodzie, tam to już się zupełnie nic nie dzieje, jest takie ujęcie, w którym gość przez pięć jebanych minut pali peta. Co z tego, że przyzwoicie nakręcony i muzyka daje radę jak po 15 minutach zaczynamy ziewać? W szoku jestem, że ktoś mi to polecał.