Reżyseria: Kurtis David Harder
Kraj: Kanada
Recenzję Spiral obejrzysz także na Youtube:
Małżeństwo dwóch gejów, czarnoskóry Malik i biały Aaron wraz z córką Aarona z pierwszego małżeństwa Kaylą przeprowadzają się do domu w małym miasteczku. Mężczyzn w przeszłości prześladowano za bycie gejami, więc oczekują, że zmiana miejsca zamieszkania pozwoli im żyć w spokoju. Na miejscu poznają z pozoru zwyczajną rodzinę, do której Malik nabiera podejrzeń, że coś jest z nimi nie tak. Pewnego razu ktoś włamuje się do ich domu i wypisuje wulgarne hasło na ścianie. Malik nabiera coraz większych podejrzeń i postanawia wszcząć prywatne śledztwo. Wkrótce zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.
Na początek zaznaczę zanim wszyscy korwiniści dostaną pierdolca o nachalną propagandę środowiska LGBT: to nie. Nie wsadzono tu pary gejów jako głównych bohaterów niczym czarnoskórych w produkcjach Netflixa tylko dla jakiejś niezrozumiałej poprawności politycznej.
Tu orientacja seksualna Malika i Aarona są głęboko wpisane w fabułę i stanowi trzon opowieści. Bo film opowiada o wykluczeniu społecznym.
Homoseksualiści, ale też ludzie z innych kultur, o innych kolorach skóry, czy sposobie bycia wciąż w XXI wieku są atakowani, wykluczani ze społeczeństwa, poniżani i zastraszani. Ich życie to często ciągła walka i przetrwanie i akceptację.
Z takiego właśnie założenia wychodzi ten dziwny mariaż gatunkowy. Bo “Spiral” rozpoczyna się niczym rasowy thriller, gdzie jednemu z bohaterów, dodajmy, że po przejściach, gdyż on i jego ówczesny partner zostali zaatakowani przez gang rednecków wydaje się, że ktoś czyha na życie i zdrowie jego rodziny.
Ktoś nachodzi jego dom w nocy, sąsiedzi dziwnie się na niego patrzą, dostrzega podejrzane zachowania przez okno w sypialni. Wszystko to jednak ma zwyczajne wytłumaczenie, ale niepewność narasta.
Atmosfera miejscami jest gęsta, film stara się trzymać w napięciu, gdy nie wiemy komu można ufać.
Czy poznana rodzina, która z jednej strony zachowuje się dziwacznie, a z drugiej jest życzliwa dla nowoprzybyłej pary prowadzi podwójną grę? A może to po prostu umysł Malika płata mu figle, gdy ten popada w coraz większe szaleństwo? A może to w końcu ktoś zupełnie inny zagraża nowoprzybyłym?
Malik wszczyna własne śledztwo zbierając powoli wskazówki, które prowadzą go do tajemnicy sprzed lat jak w klasycznym filmie mistery.
Końcówka filmu to już natomiast horror z krwi i kości, ale szczegółów fabuły zdradzać nie będę, zobaczcie sami jakie jest rozwiązanie intrygi i czym jest tytułowa spirala.
Jeśli chodzi o warstwę realizacyjną to nie bardzo jest się do czego przyczepić. “Spiral” jest ładnie sfilmowany, ujęcia kamery starają się budować klimat zagrożenia, a kadry są ładnie skomponowane. Niby nie ma tu specjalnie na czym oka zawiesić, wiecie, to nie arthouse, ale wizualnie i dźwiękowo po prostu dobrze się go ogląda.
Aktorsko wszyscy sobie poradzili wzorowo szczególnie Jeffrey Bowyer-Chapman znany z “Grave Encounters 2” i Ari Cohen, którego mogliśmy widzieć z remaku “To”. Czuć między bohaterami chemię i jestem skłonny uwierzyć, że naprawdę są gejami. Warto jeszcze wspomnieć o Lochlyn Munro w roli głowy podejrzanej rodziny. Widzieliśmy go wiele lat temu w pierwszej części “Scary Movie”
“Spiral” okazał się ciekawym, wciągającym i niejednoznacznym horrorem z ważnym i wciąż aktualnym przesłaniem.