Reżyseria: Kevin Greutert
Kraj produkcji: USA, Meksyk, Kanada
Dziś zapraszam do recenzji Piły 10, która już w tym momencie jest najlepiej ocenianą częścią franczyzy prześcigając nawet pierwszą odsłonę w 2004 roku. Ale czy faktycznie jest się czym jarać?
Recenzję Piły 10 obejrzysz także na Youtube:
John Kramer choruje na raka mózgu. Dowiaduje się o eksperymentalnej terapii, która może go wyleczyć. Wyrusza do Meksyku, gdzie poznaje doktor Cecilię Pederson, która przeprowadza na nim operację. Wkrótce John przekonuje się, że wcale nie został wyleczony, a Cecilia zniknęła z całym personelem i jego pieniędzmi. Kramer postanawia wymierzyć sprawiedliwość we własnym, chorym stylu.
Pamiętacie, gdy przy omawianiu całej serii pod koniec materiału wspomniałem, że pewnie powstanie część dziesiąta i będzie nosiła tytuł Saw X? No to się sprawdziło. Na część dziesiątą musieliśmy poczekać 2 lata od słabiutko przyjętej “Spirali: Nowy rozdział serii Piła”.
Scenarzyści, którymi ponownie zostali Pete Goldfinger i Josh Stolberg, a którzy napisali do tej pory scenariusze do “Piły: Dziedzictwo” i “Spirali” właśnie chyba zrozumieli, że Piła bez Johna Kramera obyć się nie może. No, ale co zrobić z tym fantem skoro John Kramer już dawno został uśmiercony, a ile można wałkować temat ludzi, którzy wzorują się na jego robocie? Tak, więc scenarzyści postanowili akcję “Saw X” umiejscowić zaraz po wydarzeniach z pierwszej części, jeszcze przed akcją “Piły 2”.
Johnowi pozostało kilka miesięcy życia, a jak sam wspomina ma jeszcze wiele do zrobienia. Na spotkaniu wsparcia ludzi chorych na raka poznaje Henry’ego, mężczyznę z rakiem trzustki. Po jakimś czasie, gdy znów się spotykają okazuje się, że Henry jest już zdrowy, a wszystko to zasługą eksperymentalnej terapii przeprowadzonej w Meksyku. Kramer niezwłocznie się tam udaje pełen nadziei. Nadzieja jednak znika wraz z personelem medycznym i jego pieniędzmi. Kramer postanawia ściągnąć do odosobnionego miejsca wszystkich tych hochsztaplerów i z pomocą swoich pułapek zmusić ich do przemyślenia swego postępowania.
Reżyserem filmu został Kevin Greutert, który z serią miał już do czynienia wcześniej. To on wyreżyserował “Piłę 6” i “Piłę 3D”, ale montażystą serii był aż 5 razy począwszy od części 1, więc to chyba właściwy człowiek na właściwym miejscu. Znów czuć klimat pierwszych odsłon serii i, że Piła bez Johna Kramera to nie było to samo.
“Saw X” ma nieco inną budowę fabularną niż wcześniejsze odsłony. Nie zaczyna się od spektakularnej pułapki, a bardziej klasycznie od Johna Kramera zmagającego się z chorobą. Przyznać muszę, że pierwszy akt filmu, w którym śledzimy Johna, jego chęć pokonania choroby, a ostatecznie wiarę w cudowne terapie, które okazują się mrzonką jest najciekawszy i najlepiej rozpisany. Kramer jest tu postacią z krwi i kości, a nie jakimś boogeymanem, który wrzuca ludzi w śmiertelnie niebezpieczną grę. Facetem, któremu współczujemy, rozumiemy jego pobudki. Mimo, że robi oszustom bardzo nieprzyjemne rzeczy to on jest w sumie postacią pozytywną.
Zgrzyty zaczynają się jednak w drugim akcie, gdy oszuści zostają zgromadzeni w pewnym pustostanie, a Kramer wyjaśnia im czemu się tu znaleźli, i co ich czeka. Ten akt poza niezłymi pułapkami o czym zaraz nie broni się fabularnie, a dialogi to czysty koszmar. To typowe Kramerowskie, pseudofilozoficzne pierdolenie o winie i odkupieniu. Rozpisane na jednej kartce, nie wnoszące nic do fabuły, a wypełniające jedynie luki pomiędzy kolejnymi pułapkami.
A pułapki w filmie nie zawodzą. Już pierwsza z nich, która pojawia się krótko po rozpoczęciu filmu stała się wizytówką “Piły 10” za sprawą umieszczenia jej na plakacie, pokazania w zwiastunie, oraz zamieszczonym krótko przed premierą klipie promocyjnym. W niej facet ma przymocowane do oczu dwie rury, które podciśnieniem wyssą mu gałki oczne chyba że ten połamie sobie palce u ręki.
Dość nieprzyjemna sytuacja, choć wydaje mi się, że połamanie palców nie jest takie złe z perspektywą wyssania oczu. Kolejne, które się pojawiają są jeszcze bardziej krwawe, jucha tryska we wszystkie strony, a członki odpadają. Film otrzymał kategorię wiekową R i nic w tym dziwnego. Miłośnicy krwawej jatki będą zadowoleni. A na jednej scenie, co by nie spojlerować sceny z piłą nawet mi zrobiło się nieswojo.
Trzeci akt niestety jest jeszcze słabszy niż drugi. Ja rozumiem, że scenarzyści chcieli zrobić obowiązkowy twist fabularny, ale głupota goni tu głupotę. Wiecie, te niewiarygodne zbiegi okoliczności, przewidywania Kramera, które sprawdzają się co do joty, a przede wszystkim zachowania antagonistów są całkowicie bzdurne i niezrozumiałe, jakby sami pchali się w ręce Johna.
Technicznie nie ma się tu do czego przyczepić. Do skomponowania muzyki został po raz kolejny wynajęty Charlie Clouser, który stworzył soundtrack chyba do wszystkich części. Praca kamer jest przyjemna, color grading typowy dla meksyku, czyli wszystko wpada w pomarańcz, a aktorstwo jest w porządku. W głównej roli po raz kolejny zobaczymy Tobina Bella. Minęło już 20 lat od jego pierwszego występu w Pile, więc i dość postarzał, ale jego wygląd można tłumaczyć jeszcze postępującą chorobą. Natomiast występuje tu także pewna ważna postać z poprzednich części i widać po niej liczbę krzyżyków w kalendarzu, co nie powinno mieć miejsca zważywszy, że to bezpośredni sequel jedynki.
Myślę, że dziesiąta odsłona spełniła oczekiwania fanów. To chyba najbardziej skupiająca się na Johnie Kramerze część, a to właśnie za jego wykrzywione pojęcie sprawiedliwości ludzie pokochali tą serię. Moim zdaniem seria ta nigdy nie wybijała się ponad przeciętną. Przeglądając moje oceny tej serii żadna część nie otrzymała więcej niż 6. Uważam, że dziesiąta odsłona jest jedną z lepszych w całej franczyzie. Ale było tu zbyt dużo głupotek i miernych dialogów, aby film zapadł mi w pamięć na dłużej.
Skoro dwa lata temu zgadłem, że dostaniemy dziesiątą odsłonę serii o tytule “Saw X” znów pobawię się w wieszcza i przewiduję, że kolejną, prawdopodobnie ostatnią część otrzymamy w 2026 roku, a tytuł będzie nosiła po prostu “Saw”.