Reżyser: John Krasinski
Kraj: USA
Recenzję Cichego Miejsca 2 znajdziesz także na Youtube:
Ciche miejsce z 2016 roku było całkiem niezłym horrorem docenionym przez fanów gatunku. Wiarygodnie nakręcone sylwetki bohaterów, ciekawy koncept, kilka trzymających w napięciu scen no i świetny design potworów. Czy jego sequel powtórzył sukces jedynki.
Z tej strony Karaś z kanału Horrorshow.pl, zapraszam do recenzji “Cichego miejsca 2”.
Po odkryciu sposobu zabicia potworów Evelyn wraz z dziećmi opuszcza farmę i udaje się do najbliższego miejsca, o którym wie, że ktoś tam przetrwał. Na miejscu poznaje swojego dawnego kolegę Emmetta żyjącego samotnie w podziemnym bunkrze. Głuchoniema Regan, córka Evelyn odkrywa dzięki audycji w radio, że na pobliskiej wyspie żyją inni ludzie i postanawia samotnie do nich wyruszyć. Emmett podąża jej śladem, aby zawrócić dziewczynkę do domu.
To jednak nie opis całej fabuły, gdyż film zaczyna się od dnia numer 1, czyli tego w którym potwory przybywają na Ziemię. “Ciche miejsce 2” rozpoczyna się mocnym uderzeniem niczym początkowe sceny masakry w serii “Final Destination”. Jest szybko, efektownie, bez czasu na oddech.
Zastanawiałem się jak oni w tym prequelu chcą utrzymać widza w napięciu skoro wiadomo, że cała rodzina przeżyje, ale po tym wstępie przenosimy się bezpośrednio do ostatniej sceny z jedynki, czyli jednak nie prequel, ale rasowy sequel.
Rasowy ze wszystkimi tego konsekwencjami i zaletami. Czyli jest wszystkiego więcej, szybciej, mocniej, bardziej, ale czy lepiej?
Gdy mała Regan wyrusza w swą podróż produkcja Krasinskiego zamienia się w typowe kino survivalowe, które bardzo mi konstrukcją przypominało serial “The Walking Dead”. Dwójka bohaterów przemierza bezdroża i opuszczone obiekty, eksplorując je w poszukiwaniu surowców i unikając potworów.
Co do samych stworów scen z nimi jest znacznie więcej niż w jedynce i są bardziej równomiernie porozkładane w czasie trwania filmu. Akcji jest tu od groma także nie ma nawet chwili na nudę. Bohaterowie mimo, że już od części pierwszej znają sposób na ich pokonanie nie zawsze będą mieli pod ręką urządzenie sprzęgające, aby je na nich zastosować.
Co więcej potwory to nie jedyne zagrożenie, z którym będą musieli się skonfrontować, ale nie będę tutaj o nim spoilerował.
W momencie wyruszenia Regan na wyprawę fabuła się rozgałęzia i biegnie dwu, a nawet trzytorowo przeskakując z miejsca na miejsce. Oprócz przygód głuchej dziewczynki i Emmetta śledzimy losy matki, która pozostała z bunkrze i wraz z rannym synem musi stawić czoła zagrożeniom. Dzięki tej konstrukcji fabularnej film nie nuży i nie jest taki jednowymiarowy.
Niestety nie obyło się tu bez kilku głupotek fabularnych, czy scen mocno nierealnych. O ile w części pierwszej z grubsza wszystko było w miarę składne i rzeczywiste to tutaj dla podtrzymania napięcia połaszono się o kilka typowo hollywoodzkich zagrań, które są rysą na tym bądź co bądź dobrym filmie. Jednym z nich jest – i tu uwaga – niewielki spoiler uratowanie Regan przez Emmetta w ostatniej sekundzie. Przecież gdyby się spóźnił choćby minutę, a mógł przecież dotrzeć do niej nawet kilka godzin później dziewczynka by zginęła i fabuła ugrzęzła w miejscu.
Kolejnym efekciarskim zagraniem są wszechobecne jump scares. W jedynce oczywiście też był, ale używane oszczędniej i z wyczuciem. Tutaj co chwilę coś wali nas po oczach i uszach – zupełnie niepotrzebnie, bo scen trzymających w napięciu po prostu dobrze poprowadzoną akcją jest tu całkiem sporo.
Co do wykonania to stoi ono na tak samo dobrym, albo jeszcze lepszym poziomie, co część poprzednia. Nie ma tu się do czego przyczepić. Wyludniony świat faktycznie wygląda jakby nikt nie ingerował w niego od lat, muzyka mimo, że nie jest specjalnie zapamiętywalna robi robotę, praca kamer na najwyższym poziomie, a wygląd potworów równie świetny i mięsisty, co poprzednio. Aktorstwo tak jak w jedynce stoi na wysokim poziomie, od Emily Blunt w roli matki, przez świetną Millicent Simmonds jako Regan po Cilliana Murphy’ego, który wcielił się w Emmetta.
Jedynka była bardziej zwarta i kameralna. Jej siłą był ciekawy, całkiem świeży pomysł, jedno miejsce akcji, jeden wątek no i tajemnicze potwory, o których nic z początku nie wiemy. Dwójka natomiast to już bardziej rozdmuchane kino w większą ilością postaci i wątków, ale nie powiem, że słabsze. Sequel trzyma równy poziom jedynki i jest godny polecenia. Ode mnie dostaje 7/10. Z wypiekami na twarzy czekam na trójkę, ale ptaszki ćwierkają, żę najpierw otrzymamy spinoff.