Reżyseria: Emerald Fennell
Kraj produkcji: USA, UK
Cassandra to pozornie zwykła, samotna kobieta w średnim wieku wciąż mieszkająca z rodzicami. Cassie wciąż nie może się pogodzić ze stratą przyjaciółki z dawnych lat, która została wykorzystana seksualnie po pijaku. Nocami wybiera się do nocnych klubów, gdzie udając pijaną daje się zaprosić do domów obcych mężczyzn. Gdy ci wykorzystują jej stan upojenia, aby uprawiać seks rozpoczyna atak.
“Obiecująca. Młoda. Kobieta” to film z nurtu gwałtu i zemsty, ale inny niż wszystkie. Główna bohaterka stara się ukarać jak największą liczbę toksycznych mężczyzn prowokując ich do gwałtu. To jednak nie pomaga jej w uporaniu się z traumą po stracie przyjaciółki. Pewnego dnia jednak dowiaduje się, że jej oprawca nie dość, że ma się dobrze to zamieszkał w okolicy i planuje ślub. Cassie natomiast planuje zemstę.
Nie ma tu jednak klasycznej eksploatacji zemsty w postaci krwawych zabójstw i kastracji. To chyba najbardziej hollywoodzki, delikatny i wymuskany film z nurtu rape’n’revenge. Z jednej strony fani mocniejszych wrażeń nie mają tu czego szukać, z drugiej ciekawie, że do Hollywood zakradł się film o takiej tematyce, w dodatku całkiem nieźle zrealizowany i zbierający wysokie oceny.
Bo technicznie niemal wszystko tu gra. Od przyzwoitego aktorstwa, ładnej, ciepłej kolorystyki, po miły dla oczu dobór kadrów i prowadzenia kamery. Okropny jest tylko cukierkowo-popowy soundtrack i mdły wątek miłosny. Opowiedziana historia jest jednak równie prosta i mało wiarygodna, co w klasyce gatunku z “Ostatnim domem po lewej” na czele. Ale tam był przynajmniej przygnębiający klimat i wiele kopiący po ryju scen.
Dla mnie “Obiecująca. Młoda. Kobieta” to przyjemnie się oglądająca, ale tylko ciekawostka. Nie polecam, nie odradzam, jedynie zaznaczam, że taki film istnieje.