Reżyseria: Mark Herrier
Kraj: USA
Studenci filmówki postanawiają zorganizować w lokalnym kinie nocny maraton horrorów. Podczas seansu zaczyna grasować morderca. Maggie, główna bohaterka wierzy, że to filmowiec, który 15 lat wcześniej podczas premiery filmu zabił swoją rodzinę, a sam zginął w pożarze.
Fajny postmodernistyczny film z 1991 roku, który zachował klimat lat 80tych. Hołd dla oldschoolowych horrorów i fanów kina grozy. W starym kinie, usianym plakatami kultowych dreszczowców, poprzebierani za monstra fani bawią się przy filmach o olbrzymim moskicie, o elektrycznym mordercy, oraz japoński hit o smrodzie z jaskini. Organizatorzy przy każdym seansie stosują sztuczki Williama Castle, czyli odpowiednio fruwająca kukła i 3D, rażące prądem krzesła i odór wydobywający się z otworów w ścianie. A pośród całej tej imprezy śmiga morderca o spalonej twarzy przywdziewający maski upodabniające go do innych ludzi. Klimatu grozy nie ma tu wcale, ale to dobra rozrywka dla każdego miłośnika filmów grozy klasy B.