Reżyseria: Dario Argento
Kraj: Włochy
Recenzję Phenomeny obejrzysz także na Youtube:
Dziś zapraszam Was do recenzji horroru o morderczych mutantach, inteligentnych małpach i nastolatkach z parapsychicznymi zdolnościami.
Film opowiada o młodej dziewczynie Jennifer, która trafia do szwajcarskiej szkoły z internatem. Wkrótce w miasteczku zaczynają ginąć ludzie. Podejrzenia padają na Jennifer. Dziewczyna przy użyciu swoich niespotykanych zdolności, oraz przy wsparciu miejscowego entomologa próbuje rozwikłać tajemnicę morderstw.
“Phenomena” to horror z 1985 w reżyserii Dario Argento. Reżyser najbardziej znany jest ze swoich wcześniejszych dokonań, głównie filmów giallo. Włoskich brutalnych thrillerów traktujących najczęściej o outsiderze, kimś z zewnątrz, który przybywa w nowe miejsce, gdzie zaczyna grasować seryjny morderca. Główny bohater wszczyna swoje prywatne śledztwo.
Takie obrazy Argento jak “Głęboka Czerwień”, “Ptak o kryształowym upierzeniu”, czy “Ciemności” przeszły do klasyki kina grozy. Mimo, że omawiany tytuł nie jest giallo to ma wiele jego cech.
Główna bohaterka, Jennifer Corvino to właśnie taka outsiderka, która zostaje przysłana przez ojca do odległej Szwajcarii do szkoły z internatem. Dziewczyna jest cicha i spokojna. Taki typ szarej myszki. Jennifer ma także skłonności do lunatykowania, co nie przysparza jej popularności. Główna bohaterka nie jest specjalnie lubiana przez koleżanki z placówki. Nie wzbudza również sympatii apodyktycznej dyrektorki.
Gdy padają pierwsze trupy dziewczyna zostaje wplątana w intrygę i rozpoczyna swoje dochodzenie, aby odkryć tożsamość zabójcy i dzięki temu powstrzymać falę morderstw.
Dodajmy do tego motyw, iż personalia czarnego charakteru jak w klasycznych żółtych filmach nie są znane, aż do zaskakującego finału.
Dario Argento znany jest ze swojego artyzmu audiowizualnego. Jego filmy cechowało pieczołowicie dobrane kadry. Długie, powolne najazdy kamery penetrujące wnętrza budynku i plenery niczym ostrze noża grasującego mordercy. Zabawa krzykliwą kolorystyką, głównie magentą i niebieskim. Czy współpraca z włoską grupę Goblin tworzącą syntezatorowy rock progresywny. Ich muzyka często nie tyle ilustrowała wydarzenia, co wychodziła na pierwszy plan.
Elementy te w “Phenomenie” jednak nie są aż tak uwypuklone. Jest to jego dość późny obraz i chyba najbardziej przypominający typowe B-klasowe amerykańskie horrory, a nie artystyczne dreszczowce do jakich nas przyzwyczaił. Nie oznacza to jednak, że jego styl zupełnie tu zanikł. Po raz kolejny przygrywać nam będzie awangardowym Goblin, a w zasadzie jego lider – Brazylijczyk Claudio Simonetti. Ale Argento postawił też na popularny w latach 80tych trend umieszczania w filmach krzykliwych przebojów swej epoki. I Argento postawił na nie byle jakie zespoły bo usłyszymy tu śmietankę metalu. Iron Maiden, Sex Gang Children, czy Motorhead.
Styl wizualny natomiast pozostał i możemy jak zwykle liczyć na efektowną pracę kamery, czy krwawe sceny. Tych ostatnich może nie ma zatrzęsienia i nie są przerysowane, ale jucha kilka razy skropi ekran. Zobaczymy i ciało ogryzione przez robaki i ostrza penetrujące ofiary, a ostatecznie Jennifer wpadającą do dołu pełnego gnijących ciał i czerwi. Otrzymamy także jak to często u Argento bywało sekwencje oniryczne przypominające senny koszmar.
Bo “Phenomena” to horror paranormalny. Jennifer bowiem nie jest zwykłą dziewczyną. Ma ona moc komunikowania się z owadami. Ta umiejętność z jednej strony pomoże jej w rozwiązaniu zagadki, a z drugiej zwiąże ją z entomologiem profesorem Johnem McGregorem.
McGregor jest ciekawą postacią.Bada owady na miejscu zbrodni. Dzięki określeniu w jakiej fazie życia znajdują się owady na ciele może z dużą dokładnością określić kiedy nastąpiła zbrodnia.
Profesor ten jeździ na wózku inwalidzkim i ma dość osobliwego pomocnika w postaci – wytresowanego szympansa. Ciekawa sprawa z tym stworzeniem. Kręcenie filmu z tak dużym i inteligentnym zwierzęciem nie było zbyt proste. Pewnego razu małpa ugryzła Jennifer Connely w palec niemal do odgryzając i już do końca zdjęć była wrogo nastawiona do aktorki.
Filmowa Jennifer jest także lunatykiem. I to w zasadzie jej pierwsza wyprawa podczas snu wplątuje ją w całą intrygę. Owady bowiem telepatycznie przesyłają jej podczas snu wizje dokonywanych morderstw.
Co ciekawe owady w horrorach zazwyczaj sieją śmierć i zniszczenie. Tak było w przypadku karaluchów w świetnym “The Nest”, czy pająków w “Arachnofobii”. Tutaj natomiast owady stoją po tej dobrej stronie pomagając bohaterom w schwytaniu brutalnego zabójcy.
Słów kilka o aktorach. Jennifer zagrała Jennifer Connely, amerykańska aktorka znana m.in. z “Requiem dla snu”, czy “Pięknego umysłu”. W profesora Johna McGregora – entomologa wcielił się Donald Pleasence, który fanom horroru najbardziej kojarzy się z rolą dra Loomisa z serii “Halloween” Johna Carpentera. Frau Brückner, dyrektorkę szkoły zagrała zaś Daria Nicolodi. Aktorska, scenarzystka, oraz wieloletnia partnerka Dario Argento, którą mogliśmy podziwiać w “Suspirii”, “Profondo Rosso” i wielu innych filmach Argento.
“Phenomena” to zarówno film dla fanów giallo jak i B-klasowych klasycznych horrorów spod znaku paranormal i monster movie. Od strony technicznej nie mam żadnych zastrzeżeń. Fabuła jest wciągająca, a zakończenie zaskakujące. Czego chcieć więcej od tego typu filmu? Oczywiście pewnie znajdą się głosy, które powiedzą, że aktorstwo jest zbyt teatralne, niektóre sceny niepotrzebne, a sam film za długi. Mi jednak niespecjalnie to przeszkadzało, taki już styl Argento.