Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Kraj: USA, Kanada, Niemcy
Recenzję Sieroty obejrzysz także na Youtube
Młode małżeństwo Kate i Peter Coleman nie może pogodzić się ze śmiercią nienarodzonego dziecka. Postanawiają zaadoptować dziewięcioletnią Esther. Dziewczynka zaprzyjaźnia się z głuchoniemą córką Colemanów, ale nie może znaleźć wspólnego języka z ich synem, który wyczuwa z niej coś niepokojącego. Wkrótce Esther pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
“Sierota” to psychologiczny horror z 2009 roku wyreżyserowany przez Jaume Collet-Serra, twórcę ciepło przyjętego remaku “Domu woskowych ciał” z 2005 roku.
Produkcja ta jest z nurtu filmów o morderczych dzieciach. Pewnie kojarzycie takie produkcje jak “Mikey” z 1992 roku, czy “Synalek” z Macaulay Culkin w roli głównej. “Sierota” specjalnie nie odbiega od utartych schematów, ale niejednokrotnie potrafi podnieść ciśnienie.
Film zaczyna się klasycznie od retrospekcji po stracie nienarodzonej córki Jessici. Następnie małżeństwo Colemanów wybiera się do sierocińca, gdzie ich uwagę przykuwa Esther. Esther nie przypomina innych dzieci. Ubiera się w staromodne stroje, nie bawi się razem z nimi, a woli siedzieć samotnie w sali i malować obrazy. “Nie ma nic złego w byciu innym” mówi Kate i adoptuje dziewczynkę, którą następnie przywozi do swego wielkiego domu na uboczu.
Dziewczyna aklimatyzuje się w nowym miejscu. W międzyczasie na jaw wychodzi kryzys małżeński Colemanów. Ona chlała na umór, on ją zdradzał, a nowo adoptowana córka ma pomóc poukładać ich sprawy. Syn Colemanów Daniel jest zazdrosny o przyrodnią siostrę, ale szybko też wyczuwa, że z dziewczyną jest coś nie tak. Dzieciak miał nosa co do niej.
Ester z początku delikatnie manipuluje przybranymi rodzicami i przyrodnim rodzeństwem. Łamie zasady, podkopuje pewność siebie rodziców, sprawdza ich cierpliwość, wystawia na próbę zaufanie.
Dziewczyna wzbudza także niepokój swego rodzeństwa. Dobija kamieniem gołębia postrzelonego przez brata, nakrywa rodziców jak się pieprzą w kuchni, bawi się z siostrą na zamarzniętym jeziorze, chociaż wie że im nie wolno.
Niby nic, niby coś co może zrobić każdy dzieciak, ale jednak w jej towarzystwie bohaterowie, a także my czujemy sie nieswojo. Podskórnie wyczuwamy, że coś wisi w powietrzu.
Matka zaczyna się orientować, że z Ester coś jest nie tak. Dzieli się z mężem swoimi spostrzeżeniami, on jej jednak nie wierzy. Uważa, że przesadza, że jest przewrażliwiona. Ester to dostrzega i stara się jeszcze bardziej podzielić małżonków. Wkrótce jej wybryki przybierają na sile, m.in. spycha szkolną koleżankę z huśtawki łamiąc jej nogę. Ale to tylko początek tego co mała Ester potrafi odpierdolić, bo wkrótce pada też pierwszy trup.
“Sierota” nie epatuje ani rozlewem krwi, ani niesamowitymi zabiegami fabularnymi. Fabuła tutaj jest skupiona na psychologii. Na manipulacjach małej Ester. I to właśnie jej zachowanie będzie burzyć krew w widzach, oraz trzymać ich w napięciu. Widz zastanawia się jaką kolejną granicę przekroczy dziewczynka.
Realizacyjnie film jest bardzo dobry. Każda scena “grozy” jest dopracowana w drobnych szczegółach. Twórcy umiejętnie potrafią utrzymać widza w napięciu, nie tylko przedstawionymi wydarzeniami, ale także sugestywną pracą kamery, czy niepokojącą ścieżką dźwiękową.
Skoro to film psychologiczny, aby wiarygodnie odegrać skrajne emocje potrzeba było zatrudnić dobrych aktorów. Do roli matki wybrano znaną i lubianą Verę Farmiga, którą kilka lat później świat poznał jako Lorraine Warren z serii “Obecność”. Farmiga pokazała się z jak najlepszej strony. Jest dobrą aktorką. Wiarygodnie zagrała rolę matki w trudnym momencie życia po stracie dziecka. Farmiga musiała dodatkowo nauczyć się migać, aby porozumiewać się z głuchoniemą córką Max, a także grać na fortepianie, co jej wychodzi znakomicie.
Szczególne brawa należą się jednak Isabelle Fuhrman w roli Ester, która stworzyła kreacją już wręcz kultową. Przebiegłą, inteligentą, wyrachowaną manipulatorkę. Myślę, że nikt po seanie “Sieroty” nie wyobraża sobie innej aktorki w tej roli.
Dodajmy do tego zakończenie, które jest dość zaskakujące. Choć z drugiej strony czujemy, że taka sytuacja raczej nie mogłaby się wydarzyć w prawdziwym życiu.
“Sierota” to porządnie nakręcony film, który sprytnie manipuluje emocjami widza. Nic nowego, czy oryginalnego, ale zaserwowane w przyjemny sposób, choć seans “Sieroty” przyjemnym nazwać raczej nie można.
W momencie, w którym piszę ten materiał, czyli w lutym 2022 zapowiedziany już jest prequel sieroty. Bardzo jestem ciekaw wydarzeń z wcześniejszego życia Ester, które wspominane było w kulminacyjnych scenach filmu. W roli Ester ponownie zobaczymy Isabelle Fuhrman i ciekaw również jestem w jaki sposób ucharakteryzują ją na jeszcze młodszą biorąc pod uwagę, że od kręcenia tej części Fuhrman przecież postarzała się o 13 lat…