Bądź cicho albo giń
Jak to jest nie stać już na szycie łańcucha pokarmowego? Bezradnie patrzeć jak inny agresywny i ekspansywny gatunek rozwala ekosystem w drobny mak? Musieć uciekać, chociaż za bardzo nie ma dokąd? Nie móc rozmawiać, śpiewać, śmiać się, płakać? Jak to jest żyć w świecie, w którym najmniejszy dźwięk oznacza śmierć?
Brzmi znajomo? Powinno. Ale jeśli wasze pierwsze myśli kierują się ku “Cichemu miejscu” (2018), to muszę was nieco rozczarować. Milczeniu Tima Lebbona jest bowiem bliżej do netflixowej “Ciszy” (2019). Ci, którym film się podobał zapewne się ucieszą, chociaż nie sądzę by była to liczna grupa widzów, a ci którzy uznali go za koszmarny paździerz, mogą poczuć się zaniepokojeni. Nie martwcie się jednak, chociaż to nieco przewrotne, książka i jednym i drugim powinna przypaść do gustu. Bo chociaż motyw przewodni jest ten sam, a fabuły są bardzo zbieżne, to film i książkę różnią detale, które nadają głębi tej drugiej.
Wszystko zaczyna się w Mołdawii, gdzie grupa naukowców, na swoje nieszczęście, dociera do jaskiń, które powinny pozostać na zawsze odcięte od świata zewnętrznego. Wydostają się z nich bowiem niezwykle krwiożercze, pterodaktylopodobne monstra, wrażliwe na najcichszy odgłos. Wszystko co usłyszą stanowi dla nich sygnał do natychmiastowego, gwałtownego ataku i żerowania. A, że ludzkość, ze swoimi głośnymi generatorami, silnikami i gadżetami, tkwi w nieustannym hałasie, nie jest przygotowana do walki z takim przeciwnikiem, po kilku dniach pogrąża się więc w całkowitym chaosie. Rodzina nastoletniej Ally próbując uciec przed zagrożeniem, które w tej sytuacji z całą pewnością stanowi większe skupisko ludzi, wyrusza w bardziej odludne tereny. Tam szybko okazuje się jednak, że nie tylko ślepe kreatury są niebezpieczne. Nie zapominajmy bowiem, że człowiek przecież również jest dosyć bezwzględnym drapieżnikiem. A gdy walczy o przetrwanie, traci wszelkie skrupuły.
Dramatyczne wydarzenia obserwujemy z dwóch perspektyw: głowy rodziny, Huwa, i jego głuchej córki Ally. Towarzysząc im podczas ucieczki z rodzinnego miasteczka obserwujemy dokonującą się w nich przemianę, kolejne etapy godzenia się z sytuacją i przystosowania do niej. Ten nieunikniony proces jest szczególnie widoczny podczas, gdy dziewczyna serfuje po sieci sprawdzając kolejne doniesienia o morderczych wespach i wciąż mając nadzieję na ratunek. Media społecznościowe z jednej strony osaczają ją nadmiarem rozpaczliwych informacji, z drugiej są miejscem dającym poczucie bezpieczeństwa, ostatnim bastionem starego porządku i normalności. Ale i one, pod wpływem zdarzeń, się zmieniają, niestety głównie w „sieć nienawiści”. Szkoda, że tak ciekawy wątek został w filmie potraktowany po macoszemu. Zresztą nie tylko on. Twórcy poszli na skróty i nie zadbali o to, by pewne kwestie widzowi wyjaśnić, jakby założyli, że każdy przeczytał książkę i sobie to i owo dopowie. Kiepsko poradzili sobie również z wykreowaniem głębi emocjonalnej postaci, opętanego Wielebnego, problemami głuchej dziewczyny, która nie słyszy zagrożenia, a na zaproponowane przez nich banalne zakończenie najlepiej spuścić kurtynę – nomen omen – milczenia. Te książkowe jest mniej bajkowe, za to prawdziwsze i zmuszające do refleksji chociażby nad nieuniknionymi zmianami, utratą wiary w dotychczasowy system wartości. Więc tak kochani: Milczenie pod każdym względem jest lepsze od “Ciszy”.
“Milczenie” nie jest powieścią specjalnie ambitną ani odkrywczą, nie znajdziemy w niej niczego, o czym byśmy już wcześniej nie czytali. To zlepek klisz i efekciarskich chwytów, złożonych jednak na tyle sprawnie, że tworzą całkiem przyjemne czytadło, w którym autor opisał typowe zderzenie cywilizacji z naturą, struktury z chaosem i stabilizacji z płynnością. Zgodnie z tym, że Matka Ziemia, w imię zasady oko za oko, pożre w końcu swoje wyrodne dzieci, horror ekologiczny Tima Lebbona wieszczy nam koniec świata, jaki znamy.
Milczenie, to książka dla:
– dla tych którym PODOBAŁ się film „Cisza”, bo książka jest od niego lepsza
– dla tych którym NIE PODOBAŁ się film „Cisza”, bo książka jest od niego lepsza
– dla fanów eko horrorów i postapokaliptycznych klimatów
Autorka recenzji: alicya.pl