Reżyseria: M. Night Shyamalan
Kraj produkcji: USA, Chiny
Dwóch gejów przebywających z przybraną córką w domku w lesie nachodzi czwórka obcych opowiadających o nadchodzącej apokalipsie. Tłumaczą, że któryś z nich musi umrzeć, aby powstrzymać Armagedon.
Jest to produkcja cała rozgrywająca się w jednym pomieszczeniu, a jej gwiazdą jest święcący ostatnio triumfy Dave Bautista. Film jest głupiutki, ale ogląda się przyzwoicie. Widz podczas seansu zadaje sobie pytanie, czy faktycznie nadciąga koniec świata, czy obcy to grupa szaleńców. I czy główni bohaterowie uwierzą przybyłym.
“Knock at the Cabin” to typowy Shyamalan. Pełen wad i zalet tego reżysera. Jeśli lubicie jego produkcje z “Happening” na czele powinien się Wam spodobać. Natomiast zdecydowanie nie jest to film tak-bardzo-dobry, że powinien stanąć na szczycie box-officu, a tak właśnie się stało.