Reżyseria: Gerard Johnstone
Kraj: Nowa Zelandia
Kylie to nieprzystosowana, wiecznie sfochowana, sprawiająca problemy wychowawcze dziewczyna. Zostaje skazana przez sąd na areszt domowy w domu jej matki. Po jakimś czasie dziewczyna zaczyna słyszeć dziwne odgłosy. Zaczyna podejrzewać, że dom jest nawiedzony, ale kto uwierzy socjopatce?
Nowozelandzki horror z 2014 może sprawiać wrażenie sztampowej historii o nawiedzonym domu, ale zupełnie tak nie jest. Nie chcę za bardzo spojlerować, ale konwencja filmu zaczyna się jak ghoststory, by w środkowej części przejść to stonowanego kina mistery, gdzie najważniejsze jest śledztwo mające na celu rozwiązanie zagadki z przeszłości, aby w końcu przekształcić się w psychothriller. Wykonanie jest stonowane, bez fajerwerków, historia rozwija się powoli, ale dobra praca kamer, muzyka, aktorstwo i pewna dawka humoru (nie wierzcie internetowi, to nie komedia) nie pozwalają się nudzić przez chwilę. Lubię takie kino, ale polecam raczej tym wytrwalszym widzom, dla których klimat i tajemnica są ważniejsze od flaków i jump scares.