Reżyseria: Giuliano Carnimeo
Kraj: Włochy
Rok 3000. Ziemia stała się pustynią, gdzie największym dobrem jest woda, której brakuje. Losy małego chłopca, którego ojciec został zabity podczas poszukiwań wody dla swoich ludzi krzyżują się z samotnym i nieokrzesanym awanturnikiem. Razem wyruszają w podróż, by odszukać wielkie pokłady wody, o których wie chłopak. Uważać jednak muszą na bandy wojowników pod przywództwem potężnego Crazy Bulla.
B-klasowy, włoski klon Mad Maxa w reżyserii Giuliano Carnimeo (znanego głównie z udanego giallo “Case of Bloody Iris”) i to klon wysokich lotów. Mamy spaloną słońcem pustynię, kilka ciekawych postaci (Crazy Bulla, który wygląda niczym Steven Seagal z kucykiem na łbie i kataną w ręku gra Fernando Bilbao, hiszpański aktor, który kilka razy grał monstrum Frankensteina u J. Franco), jest nawet ciekawa fabuła (nic dziwnego, za scenariusz odpowiadali Elisa Briganti i Dardano Sacchetti autorzy scenariuszy min. do kilku filmów Fulciego), dobre pościgi samochodowe, strzelaniny, kraksy, wybuchy (za efekty specjalne odpowiedzialny Gino De Rossi, więc nic dziwnego). Jedynie muzyka grała zbyt odległe tło, żeby zapaść w pamięć, a zakończenie było bardzo naiwne (choć dość spodziewane). Ogląda się jednym tchem, dobra włoska postapokalipsa dająca kupę rozrywki.