Reżyseria: Neil LaBute
Kraj produkcji: USA
Tess to weteran wojny w Iraku. Wraz ze swoimi siostrami, oraz ich przyjaciółkami wyrusza na farmę rodziców na wieczór panieński. Podczas imprezy nieznani napastnicy zaczynają strzelać do nich z łuku. Zaczyna się gra o przetrwanie.
“Fear the Night” to typowy film z nurtu home invasion, w którym znajdziemy wszystkie znane klisze tego typu kina. Mimo, że nie ma tu nic innowacyjnego ogląda się go całkiem nieźle. Głównie ze względu na w miarę wiarygodnie zarysowane sylwetki bohaterek, które są zwykłymi dziewczynami, które zamiast walczyć wpadają w panikę, gdy zaczyna się polowanie. Jedną z nich jest Beth – to ona zorganizowała imprezę, ale wydaje się, że swoją siostrę Tess zaprosiła jedynie z grzeczności, bo ma jej sporo do zarzucenia.
Sama Tess (w tej roli znana z serii “Niezgodna” Maggie Q) to dziewczyna po przejściach, weteranka amerykańskiej armii, która co prawda nie potrafi sobie radzić z interakcjami ze swoją siostrą i jej przyjaciółkami, ale za to jest jedyną osobą, która może powstrzymać napastników. Kobieta chwilę po ataku od razu przejmuje dowodzenie nad spanikowanymi dziewczynami, których grono szybko topnieje podczas starcia z zamaskowanymi antagonistami.
Wiarygodnie wypada tu również przemoc, która nie jest przerysowana, przesadnie krwawa, a wszystkie zgony są nagłe i gwałtowne (choć miejscami zbyt szybkie, bo po poderżnięciu gardła człowiek nie umiera natychmiastowo, a drga w konwulsjach długie minuty).
Jeśli chcecie się przekonać kim są napastnicy i z jakiego powodu atakuję imprezowiczki, oraz kto przetrwa to starcie rzućcie okiem na “Fear the Night”. Jak wspominałem to nic nowego, ale solidny, dobrze oglądający się film nieźle odtwarzający prawidła gatunku home invasion. Ode mnie dostaje 6/10