Reżyseria: Andrea Bianchi
Kraj: Włochy
Kilkoro ludzi w pewnej posiadłości atakowanych jest przez hordy krwiożerczych zombie.
Scenariusz prosty i może wali sztampą, ale to kwintesencja włoskiego zombie horroru. Z jednej strony potężne tony kiczu (niech wspomnę o kultowym Peterze Barku, który w wieku 25 lat grał 12 letniego chłopca), zombie wspinające się po ścianach, aktorzy sami naprowadzający ręce zombie na swoje szyje. Z drugiej strony kilka niezłych scen gore, maksymalna ilość zombie i akcji, zero dłużyzn, wygląd zombie bardzo fajny i zróżnicowany (kozackie maski, przypominające te z Blind Dead), kosmiczna muzyka i kilka naprawdę pojebanych motywów. Świetne kino w starym stylu, dzieło eurotrashu, pierwszorzędna rozrywka.